Świat w naszych oczach
 
 
 
Strona główna Info / Praca Archiwum Konkursy Kontakt
 


 RAZEM POLECA
 
 
 
  Zaprzyjaźnione strony

  www.jogaklub.pl
  www.yhm.pl
  www.jurek.pl
  www.insignis.pl
  www.proszynski.pl
  www.wrozka.com.pl
  www.nienasyceni.com
  www.monolith.pl
  www.bzwbk.pl
  www.mag.com.pl
  www.emimusic.pl
  www.veet.pl
  www.wab.com.pl
  www.nivea.pl
  www.dior.com
  www.semi-line.com.pl
  www.universalmusic.pl
  www.swiatksiazki.pl
  www.matis.pl
  www.kinoswiat.pl
  www.schering.pl
  www.braun.com/pl
  www.calvinklein.com
  www.givenchy.com
  www.francoferuzzi.com
  www.samsung.com/pl
  www.traffic-club.pl
  www.microsoft.com
  www.nvidia.pl
  www.gram.pl
  www.4fun.tv
  www.premierimage.pl
  www.manta.com.pl
  www.traffic-club.pl
  www.agencjadramatu.pl



 


    
ROZMOWY PRZY KAWIE:
BARTEK JANUSZ
ZACZNIJ OD FRYZURY


Rozmawia: Agnieszka Suska

W samym centrum Warszawy, w środku dnia w salonie fryzjerskim Bartka panuje ruch jak w ulu. Ania robi cudowny masaż, Piotrek przygotowuje herbatę, a sam Bartek prześwietla każdą wchodzącą osobę i zastanawia się, co zmienić w jej fryzurze, żeby była modna, oryginalna, a jednocześnie pasowała do osobowości. Chociaż Bartek szkolił się w Paryżu, Sztokholmie oraz Londynie i mógłby bez trudu znaleźć pracę w jednym z tamtejszych słynnych salonów, nigdy nie zdecydowałby się na to, aby opuścić Warszawę, bo - jak twierdzi - kocha swoje klientki. Jednak nie każdy może ostrzyc się u niego. Drzwi salonu są zamknięte dla ludzi z ulicy

Agnieszka Suska: Dlaczego salon zamknięty?

Bartek Janusz: Pomysł narodził się ze 3, 4 lata temu, kiedy pracowałem w małym kameralnym saloniku. Wtedy postanowiłem nie otwierać salonu komercyjnego, ale taki, do którego przychodzi jedynie grupa stałych klientów, a informacja o nim roznosi się pocztą pantoflową.

AS: Jakich masz klientów?

BJ: Odważnych. Jeśli słyszysz o takim salonie, że jest zamknięty, jest tylko dla wybranych, to musisz mieć odwagę, żeby tutaj przyjść. Musisz być zdecydowany na zmiany - przede wszystkim na ten typ salonu, na ludzi, którzy tutaj pracują, no bo wszyscy jesteśmy nietypowi.

AS: Na czym polega ta nietypowość?

BJ: Nasza nietypowość polega na otwartości. Nie mówimy do klientek per pani, jesteśmy wyluzowani i tacy postrzeleni jacyś...

AS: Gdzie są najbardziej odważni ludzie, jeśli chodzi o fryzury? - Mam na myśli metropolie światowe jak Londyn czy Paryż.

BJ: W Paryżu króluje pełen naturalizm: im mniej jest robione z włosami i im dłuższe, tym lepiej. Zawsze kolor naturalny. Nawet jeśli masz włosy siwe, to lepiej jest pozostawić kolor naturalny, ale za to bardzo wypielęgnowany. Tam są salony troszeczkę inne niż u nas. Oczywiście, że są też takie fabryki, gdzie farbuje się włosy, ale teraz bardzo modne są salony, które nie mają w ogóle farb - tylko pielęgnacja i zioła. Suszy się te zioła, rozgniata przy klientce, robi się mieszanki - to są specjalne salony, nie fryzjerskie, tylko coś w rodzaju mieszalni ziół. Można też oczywiście zrobić sobie kolor, ale tylko henną albo innymi ziołami.

AS: Myślałeś, żeby wprowadzić taki system tutaj?

BJ: Mam już coś takiego, mam farby i szampony koloryzujące - zajmuję się ostatnio też naturalnym farbowaniem i naturalną pielęgnacją włosów, żeby wyglądały lśniąco i pięknie. (śmiech)

AS: Jakie trendy obowiązują w tym roku?

BJ: Przede wszystkim naturalne, bez pasemek, bez żadnych kontrastów - mówię teraz tylko o Warszawie i Paryżu, bo w Londynie im więcej masz na głowie i im bardziej fryzura jest wyrazista, tym bardziej jest modna. Zresztą, jeśli chodzi o włosy, nie ma dyktatu jednej mody.

    
Aktorka Grażyna Wolszczak jest stałą klientką salonu fryzjerskiego Bartka

AS: Znasz już modę na rok następny?

BJ: Wiesz, nie... W tamtym roku modne były proste włosy i wszyscy zaczęli prostować. Teraz, w tym roku zaczęły być modne kręcone, co wcale nie znaczy, że mamy od razu robić sobie trwałą, bo trwała niszczy włosy i robią się do niczego. Uważam, że w żadnym salonie nie powinno się tego praktykować, bo to jest straszne obciążenie dla włosów.

AS: A gdyby przyszła do Ciebie klientka i powiedziała: Ja chcę mieć trwałą!

BJ: Idea mojego salonu polega na tym, że przychodzą do mnie klientki, które nie mówią mi, co mam robić, ponieważ mają do mnie zaufanie. Moją wizytówką są zrobione przeze mnie włosy. Nie zapraszam nikogo z ulicy, więc spodziewam się klientów z polecenia. Kto widział, jak wyglądają włosy przeze mnie zrobione, nie trafia tutaj z przypadku - wie czego się spodziewać.

AS: Czeszesz na zamówienie u klienta w domu?

BJ: Niestety nie mam tyle czasu, żeby czesać na zamówienie, bo pracuję 11 godzin dziennie i trudno by mi było wyrwać się z salonu i czesać w mieszkaniach. Natomiast bardzo często czeszę do sesji zdjęciowych w magazynach kolorowych.

AS: Rozumiem, że trzeba się do Ciebie zapisywać dużo wcześniej?

BJ: Tak, z wyprzedzeniem - to jest spowodowane tym, że mam bardzo wielu klientów i nie chciałbym pracować w pośpiechu. Dzięki zapisom każdy klient ma mój czas tylko dla siebie. Co prawda są tu też inni fryzjerzy, ale większość ludzi przychodzi do mnie, bo przecież ja to wszystko stworzyłem.

AS: Dlaczego zostałeś fryzjerem, od czego się zaczęło?
BJ: Tak naprawdę zaczęło się, kiedy byłem małym dzieckiem - cały czas robiłem coś z włosami. Nawet głupio się przyznać: miałem lalki Barbie - same głowy - po to żeby je czesać, robić im warkoczyki... Zawsze chciałem to robić, jest to moją pasją i to mi w życiu wychodzi najlepiej.

AS: Masz swojego mistrza?

BJ: Nie. Każdy stylista czy fryzjer ma swój styl i może ci się spodobać jedna fryzura, natomiast druga może być twoim zdaniem całkiem do kitu.

AS: Nie chciałbyś realizować się zawodowo w Londynie czy w Paryżu?

BJ: Ostatnio byłem na szkoleniu w Londynie i dostałem propozycję od pewnego stylisty, który zaproponował mi pracę. Ja jednak kocham moje klientki (śmiech) - to dzięki nim otworzyłem ten salon. Mam też niebanalny pomysł na jego prowadzenie. Myślę, że mało jest takich salonów jak mój. Ten pomysł urodził się tutaj, w Warszawie i myślę, że chyba tu zostanę. Aczkolwiek bardzo często wyjeżdżam na szkolenia...

AS: Jak oceniasz to, co mają na głowie Polacy?

BJ: Prawie w stu procentach na minus, bo Polacy dopiero zaczynają dbać o siebie. Zupełnie niedawno zaczęły jakoś wyglądać nasze prezenterki w telewizji, aktorki i aktorzy. Kiedyś to była tragedia. Teraz wszystko zaczyna iść w dobrym kierunku, ale i tak na razie widzę mało, bardzo mało fajnych fryzur na ulicy.

AS: Jak szybko nowe trendy przyjmują się w Polsce, jak to widzisz na przykładzie swoich klientów?

BJ: W każdym salonie jest inaczej... Moje klientki na przykład liczą się z tym, że często wyjeżdżam i wracam z różnymi pomysłami, są otwarte na propozycje i zmiany - tak to u mnie wygląda. W niektórych salonach natomiast panuje rutyna: jeden kolor robi się klientce przez kilka lat, ponieważ wydaje się, że tak jest ok, a w rzeczywistości nie umie się zaproponować niczego innego.

AS: Która ze znanych polskich postaci jest według Ciebie dobrze ostrzyżona?

BJ: Jest dużo fajnych fryzur w Warszawie, ale zawsze zastanawiało mnie do kogo chodzi Kayah - jej fryzurę na pewno chciałbym zmienić, zrobić coś innego. Mimo, że ma inne włosy niż wszyscy, nie ma takich zdyscyplinowanych i wyraźnych, to jednak jej fryzurę zmieniłbym na pewno.

AS: A jak byś ją widział?

BJ: Ona jest bardzo piękną kobietą, nie ma mankamentów, które trzeba by było ukryć za pomocą fryzury. W wielu fryzurach byłoby jej dobrze, więc zastanowiłbym się razem z nią i zrobilibyśmy coś wspólnie.

AS: Strzyżesz w swoim salonie nasze gwiazdy?

BJ: Tak. Strzygę Grażynę Wolszczak, Annę Korcz, Ewę Gawryluk, Grażynę Strachotę, Ilonę Wrońską z "Na Wspólnej"...

AS: Powiedz mi, o czym rozmawiają ludzie w czasie strzyżenia?

BJ: Różnie... Niektórzy nic nie mówią, lubią sobie posiedzieć i poczytać prasę, a niektórzy bardzo często zwierzają się ze swoich problemów. Pytają się, co bym w danej sytuacji zrobił.

AS: Prawie jak konfesjonał...

BJ: Niezupełnie... dlatego, że jest tu parę stanowisk, kilka foteli, gdzie czekają klientki i nie jest to taki ogromny salon, żeby nie było słychać tego, że ktoś mi się właśnie zwierza. Nie rozmawiam w cztery oczy, tylko rozmawiamy wszyscy - jest fajna wyluzowana atmosfera.

AS: Kto jest bardziej wymagający, jeśli chodzi o strzyżenie: mężczyzny czy kobiety?

BJ: Nie ma takiego rozróżnienia - to jest zależne od charakteru. Zdarza się na przykład mężczyzna, który jest na tyle wyluzowany, że nie zależy mu w ogóle na nowej fryzurze, tylko dziewczyna go wysyła - taki zupełnie mi zaufa. Natomiast drugi facet przyjdzie i przyczepia się, że jednak tutaj troszeczkę więcej żelu, więcej pasemek - taka lala...

AS: Zdarza Ci się poprawiać swoją pracę, na przykład gdy niezadowolony klient przychodzi i mówi: Słuchaj Bartek, w tym kolorze nie jest mi chyba jednak za dobrze...

BJ: Jest tak, że czasami przychodzi stała klientka i mówi mi: Słuchaj Bartek, może zmienilibyśmy coś. Ja odpowiadam: Ale ty wyglądasz w tej fryzurze bardzo dobrze, przerabialiśmy już różne kolory, robiliśmy i ciemne, i jasne. Wydaje mi się, że na ten czas, na wiosnę czy lato powinnaś nosić tę, a nie inną fryzurę i nie zmieniaj jej. Ale ona jest uparta - ma doła, więc chce mieć ciemne włosy. Ok, zrobię, jak chcesz, ale nie do końca się z tobą zgadzam. Tydzień mija i ta osoba znowu umawia się na wizytę i płacze, że ona chce wrócić do poprzedniego koloru.

AS: Zdarzyło się tak, że przychodzi do Ciebie osoba, Ty jej robisz fryzurę, która według Ciebie jest super, a ona mówi: Co Ty mi zrobiłeś?! Jak ja teraz wyglądam?!

BJ: Kiedyś przyszła dziewczyna, która trafiła tu zupełnie przypadkowo - dostała gdzieś mój numer telefonu. Była dosyć zestresowana... Czasami spotykasz kogoś i od razu wiesz - ta osoba do ciebie nie pasuje, nie pasuje ci jej styl bycia ani rozmowa z nią, w ogóle wszystko. Pytam, co mam robić, jaką fryzurę, a ona mówi, że zawsze miała pasemka w czterech kolorach... Próbuję jej tłumaczyć, że to jest niemodne. Nie chcę jej zrobić włosów tak, jak ona tego chce, więc albo się od razu pożegnamy i wyjdzie, albo zdecydujemy razem, że ją zmieniamy i będzie miała taką fryzurę, w której uważam, że będzie wyglądała lepiej. I zrobiłem jej jeden kolor. Dziewczyna była niezadowolona, chciała mieć włosy widoczne - z mnóstwem kolorów na głowie. Mnie się to nie podobało, bo według mnie jest to tandetne i kiczowate - jak w teledysku disco polo. Nie chcę, żeby potem mówiła, że to ja jej robię te cztery kolory na głowie.

AS: A kto Ciebie strzyże? Nie masz problemów ze swoim fryzjerem?

BJ: Ostatnio strzygę się sam. Nosiłem cały czas długie włosy i wymagały one podcinania końcówek. Zaufałem mojej wiernej przyjaciółce, która ze mną pracuje od samego początku, nauczyłem ją fryzjerstwa i to ona podcinała mi końcówki. Natomiast ostatnio ściąłem je sobie sam i też jestem bardzo zadowolony. Nie mam też żadnego problemu, żeby iść i obciąć sobie włosy u kogoś obcego. Sam nie przywiązuję do swojej fryzury zbytniej wagi.

AS: Powiedz, jak dobierasz fryzury swoim klientom?

BJ: Codziennie przychodzi połowa starych klientów i połowa nowych i ja muszę za każdym razem wybierać każdemu fryzurę, która jest strzałem w dziesiątkę. Czasami mam taki dzień, że jest bardzo spokojnie, więc siadam rozmawiam, przyglądam się, patrzę jak dana osoba jest ubrana i wybieramy razem fryzurę. Czasami jest też tak, że osoba wchodzi i od razu ją widzę w nowej fryzurze.

AS: Czy fryzura musi pasować do stroju, czy strój do fryzury?

BJ: Ani fryzura do stroju ani strój do fryzury, tylko do nas samych. Wybieramy taką fryzurę, która będzie nam odpowiadać albo którą stylista nam zaproponuje. Jak idziemy do sklepu, to nie wybieramy sobie czerwonej sukienki, jeśli lubimy czarny kolor - na tym to polega. To nie ma nic wspólnego z połączeniami, ale jak się wystylizujemy na elegancką imprezę, gdzie trzeba włożyć wieczorową suknię, to wiadomo, że nie zrobimy sobie...

AS: ...irokeza...

BJ: ...takiego typowo punkowego, bo nie będzie to pasowało ani do całego kształtu imprezy, ani do sukni.

AS: A czy idealnie dobrana i wykonana fryzura może wiele zmienić w przypadku osoby niezbyt atrakcyjnej?

BJ: Tak, oczywiście. Bardzo często mam styczność z takimi osobami, które zdecydują się do mnie przyjść, bo koniecznie chcą zmienić coś w swoim życiu. Po prostu nie układa im się, czują się źle, nie mają pomysłu. Chodzili do fryzjerów, którzy też nie mieli żadnych ciekawych pomysłów - przez pół godziny wybierali kolor, a w końcu zostawali przy takiej fryzurze, jaka była wcześniej. Taka osoba wchodzi do mojego salonu, ja jej zmieniam całkowicie fryzurę i tak zaczyna się odmiana. Jeśli nie masz nic na głowie, a potem robisz rewolucję, to zaraz chcesz zmieniać wszystko: zaczynasz nową dietę, idziesz na siłownię, zmieniasz sobie ciuchy - po prostu zaczynasz od fryzury, a kończysz na zmianie wszystkiego.


Rozmawiała Agnieszka Suska
Zdjęcia: Zdjęcia: Filip Klimaszewski i Paulina Motyka












 
©2006 WYDAWNICTWO HOLYGRAM