Świat w naszych oczach
 
 
 
Strona główna Info / Praca Archiwum Konkursy Kontakt
 


 RAZEM POLECA
 
 
 
  Zaprzyjaźnione strony

  www.jogaklub.pl
  www.yhm.pl
  www.jurek.pl
  www.insignis.pl
  www.proszynski.pl
  www.wrozka.com.pl
  www.nienasyceni.com
  www.monolith.pl
  www.bzwbk.pl
  www.mag.com.pl
  www.emimusic.pl
  www.veet.pl
  www.wab.com.pl
  www.nivea.pl
  www.dior.com
  www.semi-line.com.pl
  www.universalmusic.pl
  www.swiatksiazki.pl
  www.matis.pl
  www.kinoswiat.pl
  www.schering.pl
  www.braun.com/pl
  www.calvinklein.com
  www.givenchy.com
  www.francoferuzzi.com
  www.samsung.com/pl
  www.traffic-club.pl
  www.microsoft.com
  www.nvidia.pl
  www.gram.pl
  www.4fun.tv
  www.premierimage.pl
  www.manta.com.pl
  www.traffic-club.pl
  www.agencjadramatu.pl



 






      Nr 5 / 2004






Wywiad Razem: CELEM JEST OLIMPIADA Wywiad Razem:
CELEM JEST OLIMPIADA


Kolarstwo górskie to pasja jej życia. Już w wieku 15 lat zaskoczyła wszystkich zdobywając mistrzostwo Polski w kategorii juniorek. Jest drużynową mistrzynią świata oraz wicemistrzynią Europy w roku 2003. Dziś ANIA SZAFRANIEC przygotowuje się na Igrzyska Olimpijskie w Atenach. .

więcej >>>



Temat miesiąca Temat miesiąca:
CZTERY WCIELENIA DWÓCH KÓŁEK


Rower dawno przestał być tylko prostym Środkiem transportu. W ciągu ostatnich dziesięcioleci stał się istotnym elementem naszego kulturowego krajobrazu. DziŚ jest noŚnikiem ideologii, kreuje styl życia, przyczynia się do zmian w gospodarce, bywa nawet zamieszany w politykę.


Razem w polityce Razem w polityce:
NA TERRORYZM BOMBY NIE WYSTARCZĄ


Zagrożenie terroryzmem na świecie, także w Polsce, jest obecnie bardzo poważne. Ale, gdyby wierzyć zapewnieniom niektórych polityków, sprawę można łatwo rozwiązać. Wystarczy tylko wysłać w odpowiednie miejsca siły zbrojne i wojna "cywilizowanego świata" z tymi, co "nienawidzą wolności" (czytaj muzułmanami) zlikwiduje problem. Czy rzeczywiście rozwiązanie jest takie proste?


Razem w Unii Europejskiej, W PARYŻU I BERLINIE NIE MOGĄ NAM WYBACZYĆ Razem w Unii Europejskiej:
W PARYŻU I BERLINIE NIE MOGĄ NAM WYBACZYĆ


Polityka Unii Europejskiej w ogromnej mierze kształtowana jest nie przez brukselską biurokrację, a przez międzynarodowe sojusze czy też nieformalne porozumienia. Polscy politycy najwyraźniej o tym zapomnieli.




Sztuka  - SALVADOR DALI 100 LAT GENIUSZU Sztuka:
SALVADOR DALI 100 LAT GENIUSZU


Gdyby żył w epoce renesansu, jego talent łatwiej zostałby zaakceptowany, ale w czasach, które on sam nazywał "skretyniałymi", Dali był żywą prowokacją. 11 maja mija 100 lat od urodzin tego genialnego surrealisty.




Muzyka Muzyka:
CHRIS REA - MARKĄ VOLVO PO EUROPIE


"To niezapomniane przeżycie - obserwować go podczas koncertu. Całkowicie zatraca się on w muzyce wędrującej od jego mózgu, poprzez palce i gitarę, do wniebowziętej publiczności. Wprost nie można oderwać wzroku od przeładowanej emocjami twarzy i drobnego, nieświadomego tańca stóp." Do takich stanów ekstatycznego zachwytu doprowadza fanów Chris Rea - charyzmatyczny muzyk angielski, autor takich głośnych przebojów jak "Looking for the Summer", "One The Beach", "Road to Hell", "Josephine".


Podróże Podróże:
PARYŻ - CIEMNA STRONA MIASTA


Paryżanie mawiają, że ich miasto wzbudza zarazem miłość i nienawiść. Kocha się je za nieustanny ruch, nerwowy rytm, grę świateł, zaskakujące perspektywy ulic, ale przede wszystkim za nadzieję na lepsze życie, którą mami setki przybyszów z dalekiego świata. Nienawidzi - za to, że w większości przypadków ta nadzieja okazuje się fałszywa.


Wywiad Razem: CELEM JEST OLIMPIADA
Wywiad Razem:
CELEM JEST OLIMPIADA


Kolarstwo górskie to pasja jej życia. Już w wieku 15 lat zaskoczyła wszystkich zdobywając mistrzostwo Polski w kategorii juniorek. Jest drużynową mistrzynią świata oraz wicemistrzynią Europy w roku 2003. Dziś ANIA SZAFRANIEC przygotowuje się na Igrzyska Olimpijskie w Atenach. .

Jakub Żebrowski : Skąd pomysł na kolarstwo górskie?

Anna Szafraniec: Skąd pomysł? Od mojego starszego brata, Przemka. Jako pierwszy wsiadł na rower i zaczął startować w lokalnych wyścigach. Później powstał u nas klub kolarski.

J.Ż.: U nas to znaczy?

A.Sz.: W Głogoczowie. To takie małe miasteczko koło Krakowa. Członkowie klubu zaczęli startować na wyścigach ogólnopolskich. Mój brat także startował. Bardzo dobrze mu szło, w zasadzie z każdego wyścigu przyjeżdżał z jakimś trofeum. No, i jak to bywa w rodzeństwie, młodsza siostra pozazdrościła wyników bratu. I poszłam w jego ślady.

J.Ż.: A na czym właściwie polega kolarstwo górskie wyczynowe?

A.Sz.: Najbardziej popularny jest indywidualny wyścig. Polega on na tym, że każda kategoria wiekowa ma określone ramy czasowe, w których się ściga. Po pierwszym przejechanym okrążeniu (przeważnie runda ma 6 km), ustalana jest ilość okrążeń np.: jeśli runda zajmuje pół godziny, my optymalnie na wyścig mamy 2 godziny, czyli pokonujemy 4 okrążenia. Zwycięża ta, która pokona najszybciej te 4 okrążenia. Rozgrywany jest także wyścig drużynowy, który polega na czteroosobowej sztafecie. W skład sztafety wchodzi jedna kobieta, junior, chłopak do lat 23 i senior. Wyznaczona jest runda około 6 km. Każdy zawodnik ma pokonać jedną rundę. Następnie przekazuje opaskę nakładaną na rękę następnemu zawodnikowi, który przejeżdża kolejną rundę i tak aż dojdzie do czwartej osoby. Drużyna, która pokona trasę najszybciej, wygrywa. Aktualnie jesteśmy mistrzami świata w tej sztafecie i wicemistrzami Europy.

J.Ż.: Jakie są zasady eliminacji na szczeblu krajowym?

A.Sz.: W roku przedolimpijskim (czyli teraz był to rok 2003) są wyznaczane starty typu: puchary świata, mistrzostwa świata i wyścigi zaliczane do klasyfikacji UCI. I na podstawie tych wyścigów, podczas których zdobywamy punkty, pierwsze trzy kraje z tego rankingu wystawiają na mistrzostwa olimpijskie maksymalną ilość zawodniczek czyli trzy. Następne trzy kraje, które zajęły 4., 5. i 6. miejsca - dwie zawodniczki. Poniżej 6. miejsca kraj może wystawić już tylko jedną zawodniczkę. W tym roku Polska mogła wystawić na olimpiadę w Atenach maksymalną ilość zawodniczek. Czyli oprócz mnie, jeszcze Magdę Sadlecką i Majkę Włoszczowską.

J.Ż.: Jaka jest konkurencja w tej dyscyplinie?

A.Sz.: Jest bardzo duża i w zasadzie około 30 kobiet na świecie ma bardzo wyrównany poziom. Także każda z tej trzydziestki może wygrać.

J.Ż.: A czy w naszym kraju rywalizacja jest silna?

A.Sz.: W Polsce jesteśmy we trzy razem z Magdą i Majką. W zasadzie nie mamy rywalek. Poziom był wyrównany do momentu, kiedy nie powstała nasza grupa LOTTO-PZU, w której znalazły się właśnie Majka, Magda i ja. Dzięki treningom, które mamy zapewnione nie tylko w Polsce, ale również za granicą wysoko w górach, w ciepłym klimacie, tak podwyższyłyśmy poziom, że następna dziewczyna z Polski, która jest na czwartym miejscu, ma do nas około 15 min. straty. Także to jest przepaść.

J.Ż.: Czy takie wyniki zależą od dobrego trenera?

A.Sz.: Myślę, że to jest całokształt. Dzięki naszym sponsorom, którzy zapewniają nam sprzęty, napoje izotoniczne i różne rzeczy, które są nam potrzebne, mamy bardzo komfortowe warunki do przygotowań. W lutym trenowaliśmy na Majorce. W Polsce w tym czasie nie było warunków do trenowania. Później byliśmy w Sierra Nevada na zgrupowaniu wysokogórskim. To bardzo wpływa na wydolność organizmu. Jeśli są finanse, możemy pozwolić sobie, żeby trenować, gdzie chcemy, w dowolnych warunkach i mając najlepszy sprzęt na świecie. W zasadzie niczym nasza grupa nie odbiega od ekip światowych. Trzeba tylko iść do przodu, jeśli oczywiście ma się jeszcze takie możliwości.

J.Ż.: Czy sezon startowy różni się od sezonu wypoczynkowego?

A.Sz.: Niewiele. Startujemy od kwietnia do października, ale wiadomo, że aby dobrze wypaść, trzeba się dobrze przygotować. Jedynym luźniejszym miesiącem jest listopad. Odpoczywamy wtedy od treningów, ale przechwytują nas media. Wywiady, sesje zdjęciowe, nagrania odbywają się zazwyczaj w Warszawie. Każdy z nas mieszka daleko od stolicy, więc trzeba kursować do Warszawy i z powrotem, a to jest trochę męczące.

J.Ż.: A jak wygląda Twój normalny dzień? ?

A.Sz.: Całą drużyną mieszkamy w różnych hotelach na całym świecie. To są nasze domy. Zawsze śniadanie jest o 8:00. Później mamy o 10:00 trening, 13:30 lub 14:00 obiad. Następnie odnowa biologiczna, czas na relaks (chwilowy) i kolacja. Idziemy spać zazwyczaj przed 22:00.

J.Ż.: Czy masz wolny czas dla siebie?

A.Sz.: Nie mam. (śmiech)

J.Ż.: A chłopak?

A.Sz.: Na razie nie myślę o tym, żeby mieć chłopaka na stałe. Mam bardzo wielu przyjaciół. Lubię z nimi spędzać czas i zawsze jak mam ochotę na jakieś wariacje czy wyjście do kina, to nie narzekam na brak męskiego towarzystwa. Przeważnie zawody w Polsce odbywają się w tych samych miastach, np. w Polanicy Zdrój spędzam więcej czasu niż w domu i mam tam bardzo wielu znajomych. Również w innych miastach nie brakuje mi towarzystwa. Na razie to mi wystarcza, a głównym celem jest olimpiada.

J.Ż.: Jakie było Twoje pierwsze osiągnięcie, reakcja na pierwszą nagrodę?

A.Sz.: Dla mnie pierwszym większym wynikiem było mistrzostwo Polski Open gdzie w zasadzie nikt na mnie nie stawiał i do 10. minut przed startem nie wiedziałam, czy w ogóle wezmę udział w zawodach, ponieważ byłam za młoda. Wygrałam i zaczęło się wielkie HALO wokół mojej osoby. To było w 1996 r. w Wiśle. Jeszcze do mnie nie docierało, co zrobiłam. Dopiero później rozdzwoniły się telefony, pojawiła się telewizja i prasa. Miałam wtedy 15 lat. Wygrałam z dużo bardziej utytułowanymi koleżankami z Polski, a nikt nie przypuszczał, że zajmę jakiekolwiek miejsce na podium. Później, po roku zdobyłam vice mistrzostwo świata w juniorkach, gdzie też wystartowałam w kategorii wyższej i też była to bardzo duża niespodzianka. To był pierwszy medal dla Polski w tej kategorii. I to sprawiło, że miałam silną motywację do kontynuowania tej dyscypliny. Potem, w każdym sezonie uzyskiwałam dobre wyniki, które utwierdzały mnie, że idę w dobrym kierunku i że robię to, co powinnam robić.

J.Ż.: Czy miałaś bolesny upadek lub kontuzje, które mogłyby być przyczyną rezygnacji z tej dyscypliny?

A.Sz.: U nas upadki są na porządku dziennym i to, że chodzimy z podrapanymi nogami i rękami, z cieknącym kolanem, to jest naturalna rzecz. Kiedy idę po ulicy w krótkich spodenkach, ludzie się dziwnie patrzą, a ja zawsze zastanawiam się, dlaczego... Przed moim pierwszym startem w mistrzostwach świata pojechałam na trasę, gdzie trener kazał mi wszystkie zjazdy bardzo dobrze przećwiczyć, więc się tak starannie do tego przyłożyłam, że niemal przez cały czas lądowałam na kolanach i powbijałam sobie dużo kamieni. Przyjechałam do trenera z zakrwawionymi nogami. Kiedy zapytał, co mi się stało, odpowiedziałam, że po prostu ćwiczyłam zjazdy. (śmiech) Jeden nieprzyjemny wypadek zdarzył się w zeszłym roku, kiedy przed zawodami o puchar świata uderzyłam w samochód. To było podczas treningu na mieście. Za szybko jechałam, obejrzałam się, bo chciałam wyprzedzić samochód, a wtedy ten samochód zahamował. Katapultowałam się przez kierownicę i miałam pękniętą kość. Ale mimo to startowałam w zawodach.

J.Ż.: Skąd tyle odwagi w Tobie, żeby uprawiać taki sport?

A.Sz.: No, właśnie. Krąży taka opinia, że mam typowy twardy góralski charakter. Wychowałam się z dwoma braćmi, a na podwórku byli też sami chłopcy, więc nauczyli mnie twardej szkoły życia. Zawsze bawiłam się w męskie zabawy takie jak np. budowanie szałasów. Chłopcy mają różne szalone pomysły, a ja spędzałam z nimi większość czasu. Stąd ten mój hart ducha.

J.Ż.: Czy w drużynie między dziewczynami jest rywalizacja czy raczej współpraca?

A.Sz.: Jeśli na zawody rozgrywane w Polsce czy na świecie udaje nam się jechać we trójkę, aby współpracować i pomagać sobie, to owszem współpracujemy. Ale jeśli chodzi o puchar świata, mistrzostwa świata czy mistrzostwa Europy, to każda pracuje na siebie i stara się osiągnąć jak najlepszy wynik. Wtedy pojawia się odrobina rywalizacji...

J.Ż.: Jakie trzeba spełniać warunki, żeby uprawiać ten sport?

A.Sz.: Myślę, że każda dyscyplina wymaga odpowiednich warunków np. uwarunkowanie genetyczne czy budowa ciała. Jeśli chodzi o kolarstwo górskie, to ważna jest pojemność płuc i pobór tlenu oraz szczupła masa mięśniowa. Trzeba być także odpornym psychicznie, aby przetrzymać kryzys, który może nas spotykać w czasie konkurowania z rywalami.

J.Ż.: Jeśli nie kolarstwo górskie, to jaką inną pasję wybrałabyś w życiu?

A.Sz.: Jestem osobą bardzo żywiołową. Muszę być cały czas w ruchu. Nie cierpię monotonii. Od dzieciństwa uprawiałam sport - biegi przełajowe czy lekką atletykę. W szkole podstawowej i średniej zawsze wszystkie rekordy musiały należeć do mnie. Musiałam być najlepsza. Inna pasja także związana byłaby ze sportem.

J.Ż.: Studiujesz na AWF. Jak sobie radzisz na studiach i jak godzisz to z treningami?

A.Sz.: Tutaj jest duży ukłon ze strony szkoły, która wie, że od lutego jesteśmy niedostępni. Ale w październiku się pojawimy, odrobimy zaległości i damy sobie radę.

J.Ż.: Kilka porad dla osób, które jeżdżą na rowerach rekreacyjnie, a mają ochotę na górską wycieczkę.

A.Sz.: Na pewno ludzie, którzy wybierają się w góry, powinni zapoznać się z przewodnikiem. Nie powinni wyruszać w nieznaną drogę, tylko wybierać sprawdzone szlaki. Po drugie trzeba zaopatrzeć się w dobry sprzęt, żeby nie okazało się, że nagle staniemy w górach na jakimś szczycie i nie będziemy mogli liczyć na żadną pomoc. Po trzecie przygotowanie kondycyjne. Także ubiór jest ważny. Trzeba być przygotowanym na każdą pogodę. I kask. Naprawdę bardzo się przydaje...


J.Ż.: Jak przygotowujesz się do Olimpiady w Atenach?

A.Sz.: Do końca czerwca mamy starty co tydzień. 16 maja mamy rekonesans przedolimpijski na trasie olimpijskiej w Atenach. Później dwa puchary świata: Hiszpania i Belgia. W końcówce czerwca mamy tydzień dla siebie na odpoczynek, ale myśli o olimpiadzie i tak będą mi towarzyszyły przez ten cały czas... Potem wyjeżdżamy na miesiąc na zgrupowanie wysokogórskie do Włoch. I później także do Włoch na zgrupowanie w ciepłym klimacie zbliżonym do greckiego.

J.Ż.: Czy w czasie tych licznych podróży udaje ci się zwiedzić inne kraje?

A.Z.: Chciałabym bardzo, ale cały czas jest ta myśl, że w weekend mam start i jednak trzeba wszystkie siły kumulować na ten jeden wyścig. Poza tym wszystkie wyścigi są organizowane na obrzeżach wielkich miast, do centrum, do zabytków jest daleko. Więc raczej nic nie zwiedzam. Ale jak już zakończę karierę, to jeszcze raz odwiedzę te miejsca, tylko w zupełnie innej roli.

J.Ż.: Już byłaś w Atenach i widziałaś, jak mniej więcej wygląda trasa.

A.Sz.: Tak. W ubiegłym roku byliśmy na zgrupowaniu i zapoznawaliśmy się z trasą. Jeśli chodzi o mnie, to zupełnie mi ona nie pasuje. To nie jest mój profil trasy. Ja uwielbiam błoto, bagno, zimno i najlepiej jak pada deszcz. Uwielbiam ciężkie zjazdy - takie, gdzie można sobie kark skręcić. Wtedy czuję się najlepiej. A jak trasa jest prosta, bez trudnych zjazdów i podjazdów, to nie jest to trasa pod Anię Szafraniec. Mam jednak nadzieję, że dzięki odpowiedniemu przygotowaniu na takiej trasie też się sprawdzę.

J.Ż.: Masz tremę przed wyjazdem?

A.Sz.: Staram się raczej o tym nie myśleć. Wiadomo, że start na olimpiadzie jest związany z bardzo dużym stresem, ale przede wszystkim presją. Jeśli chodzi o naszą drużynę, stawia się nam bardzo duże wymagania. W zasadzie wszyscy "celują" w medal, a to wpływa na psychikę bardzo stresująco.

J.Ż.: A zatem życzę Ci zdobycia złotego medalu i dziękuję za rozmowę.

A.Sz.: Trzymajcie kciuki, a my zrobimy wszystko, żeby tak było.

Rozmawiał Jakub Żebrowski

 

powrót <<<














 Nr 5 / 2004
 
Nasza okładka  Nr 5



 
©2006 WYDAWNICTWO HOLYGRAM